Followers

poniedziałek, 1 lipca 2013

Eyes Of Rose 2

Rano za oknem widać było tylko gęstą mgłę i powoli zaczęła dawać mi się we znaki klaustrofobia. Bez błękitu nieba czułam się jak w klatce. Spanikowałam, miałam już chwycić za telefon i dzwonić do mamy, jednak od razu się opamiętałam. Nie mogłam tak łatwo się poddać, zaledwie po niecałym dniu w tym deszczowym królestwie, które na szczęście straciło tego dnia 'deszczowe' z nazwy. Gdy przyjrzałam się bliżej pochmurnemu niebu, ujrzałam słońce przebijające się przez szare obłoki. To był jak na razie jeden plus.
David wychodził z domu o 7.00 rano. Skoro nie było już go w domu, mogłam założyć na swoją satynową koszulkę nocną jedynie kaszmirowy sweter.
Dom znałam znakomicie, bo wiele razy zwiedzałam każdy jego zakątek. Bez problemu trafiłam do kuchni, gdzie krzątała się już Marietta, a przy stoliku piła poranną kawę Stephanie już w pełni ubrana- nie to co ja, ale widać było że zmiana godzin bardzo ją wykończyła i jedynie uśmiechnęła się do mnie.
-Rose, jak się spało słoneczko? - Ritta od razu podała mi sok pomarańczowy, z którym usiadłam obok Stephanie.
-Dobrze- skłamałam.
Na szczęście nie musiałam nic więcej mówić, bo momentalnie postawiła przede mną talerz na którym leżał naleśnik z truskawkami, bitą śmietaną i polewą czekoladową, którego rzułam od niechcenia jakiś czas.
-Jakieś plany na dzisiaj? - zapytała mnie Steph, gdy miałam już odejść do pokoju.
Musiała wiedzieć, bo jak zawsze miała obowiązek chodzić ze mną tak gdzie chce, ale też gdzie mogę. Odpadały liczne kluby, puby czy koncerty.
-Chciałabym przejść się po Londynie, zobaczyć co się pozmieniało i kupię też trochę rzeczy na początek.
-Wychodzimy za godzinę?
-Tak, zdążę.
-Pan David kazał przekazać jeszcze że zabierze cię żebyś zobaczyła jak pracuje- wtrąciła się Ritta.
Nie skomentowałam tego. Westchnęłam głośno. Nie chciałam iść z nim do ... no tam, gdzie pracuje. Zajmuje się największymi gwiazdami jak Rita Ora, Conor Maynard, Emma Watson czy The Wanted. Jest ich znacznie więcej, ale tych zapamiętałam najlepiej, nie wiem z jakiej przyczyny. Miałam iść z nim, by zobaczyć jak segregują liczne papiery? Nie miałam na to ochoty.
Weszłam do garderoby, by się przebrać. Tym razem postawiłam na długie spodnie i kurtkę. To jak i bluzka z butami było czarne, tak samo jak mój nastrój.
Zeszłam do holu gdzie czekała już na mnie Steph. Otworzyła mi główne drzwi i wyszłyśmy. Pomimo tego, że nie było ani trochę ciepło - w środku lata- chciałam się przejść, a nie przejechać wokół Londynu, bez szansy zatrzymania się i podejścia bliżej. Stephanie której trochę to nie pasowało, musiała się jak zawsze dostosować. Na dworze brakowało mi znajomego odgłosu szurania żwiru, który teraz zastępował twardy podjazd.
To było do przewidzenia, że przez 6 lat, stolica Anglii zmieni się nie do poznania. Powstało o wiele więcej sklepów. Mijałam jeden za drugim: Claire's, Victoria Secret, Benetton, Kylie, One Direction, Boots etc. Gdy na wystawie coś mi się spodobało, od razu wchodziłam do środka. Używałam na razie karty kredytowej, którą dał mi David - nie miała limitu, ale była dla mnie tymczasowa, tylko żebym kupiła sobie nowe rzeczy.
Właśnie dlatego, że jej kwota się nie zmieniała, najpierw Steph została obładowana moimi zakupami, a potem gdy jej zabrakło rąk na nowe torby, musiałam (niechętnie) nieść je sama.
Na początku planowałyśmy iść do kina, na jakiś fajny film, ale w tym wypadku chyba by nas nie wpuścili, bo byłyśmy tak naładowane, że zajmowałyśmy w szerz cały chodnik, ten kto chciał nas minąć musiał schodzić na drogę.
W ten właśnie sposób musiał postąpić chłopak, który szedł z nad przeciwka i uśmiechał się do mnie. Steph udawała że nic nie widzi, by potem nie musiala nic mówić o tym David'owi. Tak zresztą było zawsze, uśmiech, nic więcej i chyba zawsze będzie tak, że nie poznam nikogo w moim wieku.
Dom taty mieścił się niemalże w centrum Londynu, dlatego nie musiałyśmy dźwigać zakupów daleko. Tylko gdy znalazłam się w holu, rzuciłam je przy schodach, dając do zrozumienia Stephanie, że ma je zanieść do garderoby.
Gdy odprowadzałam ją wzokiem, podszedł do mnie David i na powitanie pocałował w głowę.
-Możemy już iść, czy chcesz potem? - zapytał mnie.
Jednak chciałam mieć to nudne zajęcie za sobą.
-Nie, mogę iść teraz.
Otworzył mi drzwi, zresztą jak wszyscy i wyszedł zaraz po mnie. Pewnie żeby zaznaczyć że jestem jedną z tych nielicznych, ważnych osób, postanowił pojechać swoim nienagannie czystym i błyszczącym Lamborghini.
Po zapaleniu silnika samochód tylko cicho zamruczał i ruszył. Jechało się tak delikatnie jakby samochód płynął po drodze. Przyzwyczajona byłam do powolnych limuzyn, dlatego była to dla mnie nowość.
Zanim się zorientowałam byliśmy już na miejscu. Nadmierna prędkość z jaką jechaliśmy sprzyjała moim mękom i nie musiałam spędzać dodatkowego czasu z tatą.
Każdy pracownik w budynku, gdy mijał David'a kłaniał mu się nisko, jakby to on był jakimś bogiem. Z jednej strony to w pracy mój tata był bardzo surowy i poważny, a pracowników podobno zwalniał często. Pracowników, a nie gwiazdy z którymi pracował jako agent.
Jakimś cudem nie spaliłam się z zażenowania i dotarłam na najwyższe piętro. David wskazał mi pomieszczenie na samym końcu korytarza.
Jak zwykle otworzył przede mną drzwi. Moje osądy że będziemy sam na sam były błędne. W środku stało pięciu chłopaków i o czymś dyskutowali odwróceni od drzwi. Gdy usłyszeli nas, gwałtownie się odwrócili. Byli chyba jeszcze bardziej zaskoczeni niż ja. Każdy wpatrywał się wyłącznie we mnie, więc musiałam skierować wzrok w David'a którego skrępowała reakcja chłopaków.
-Nie wiedziałem że tu będziecie, ale tak przy okazji, to jest moja córka Rosalie.
-Rose - poprawiłam tatę.
-Tak, a to są ...
-Umiemy się sami przedstawić - tym razem David'owi przerwał chłopak z włosami postawionymi do góry i zielonymi oczami - jestem Nathan, a to Jay, Tom, Siva i Max - wyliczył po kolei kolegów, a potem nieodrywając ode mnie wzroku szeroko się uśmiechnął.
-No tak, to możecie już iść, bo chciałbym zostać z córką i ... - znowu musiał przerwać, tym razem jakaś kobieta weszła do środka i go poprosiła o pomoc.
Zostałam z nimi sama i chyba momentalnie spłonęłam rumieńcem. Nie wiedziałam co powiedzieć, bo nigdy nie miałam doczynienia z chłopakami mniej więcej w moim wieku.
-David nigdy nie mówił że ma taką ładną córkę - zaczepił mnie jak sądzę Jay.
-Bo nie ma - odpowiedziałam z sarkazmem.
-I do tego skromną - włączył się do naszej rozmowy Max?
-Skoro oceniacie tak po wyglącie, to daleko nie zajdziecie - dodałam z ironią i tylko Nathan uśmiechnął się do mnie.
-Powinienem przeprosić cię za przyjaciół. Słyszałem że za kilka dni masz urodziny - wtrącił się Nathan.
Musiałam się przyznać przed samą sobą, że to on najbardziej mi się spodobał i potwierdzały to nawet jego taktowność i sposób mówienia.
-Tak, dokładnie za pięć.
-A kończysz lat?
-18.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, a z każdym spojrzeniem na jego twarz serce biło mi szybciej. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
-Jak myślisz, David pozwoliłby nam przyjść? - spytał Siva.
-Nie jestem pewna, ale mogę go o to spytać.
Cały ten czas obracałam palcami telefon z nerwów. Nathan z tym zniewalającym uśmiechem podszedł do mnie i wziął komórkę. Nie wiedziałam po co, ale jakoś nie mogłam się z nim spierać. Wpisał coś na klawiaturze i oddał mi go.
-Jeśli uzyskasz zgodę, zadzwoń.
Kiwnęłam głową i niestety musiałam odwrócić od niego wzrok, bo przyszedł David.
-Już idziemy, spokojnie - wytłumaczył ich Jay i wyszli. Zdążyłam jeszcze uchwycić, że Nathan puścił mi oczko.
Nie mogłam pozbierać myśli, które cały czas krążyły wokół poznanego przed chwilą chłopaka. Tata cały czas mi opowiadał co on robi całymi dniami, ale ja tylko mu przytakiwałam, ale tak na prawdę w głowie miałam tylko Nathan, Nathan.
Byłam skołowana, bo nie wiedziałam co się ze mna stało. Poznałam go jakiś czas temu, a nie mogę przestać o nim myśleć.
Wróciliśmy do domu dość późno, dzięki czemu wymigałam się od kolacji. Stephanie chciałam zacząć powstarzać ze mną materiał do egzaminu, ale to również odłożyłam. Chciałam się odciąć od wszystkiego nawet od myśli lecz było to niemożliwe. Wzięłam chłodny prysznic i od razu położyłam się w łóżku, by w razie czego zacząć udawać sen. Na telefonie zobaczyłam 13 sms i 10 nieodebranych połączeń i to wszystko od mamy. Zawsze była nerwowa i pewnie gdy nie odebrałam za pierwszym razem znalazła pretekst by napastować mnie cały dzień telefonami. Nie miałam już ochoty oddzwonić. Dzisiejszego dnia miałam wiele więcej rzeczy zrobić, jak potwierdzić tort, ale to wszystko przez spotkanie The Wanted, w szczególe Nathan'a, nie mogłam go wyrzucić z głowy.
Zbyt silne uczucie mnie przy tym trzymało, żeby tak po prostu odpuściła.
Ale czy to uczucie da korzyści, czy może odwrotnie?
'Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny; są one na kształt prochu zatlonego co wystrzeliwszy gaśnie'

--------------------------

Więc jest! Miał być dodany w sobotę, ale tak jakoś czasu nie mogłam znaleźć. Jednak już jest <33
Mam nadzieję że się spodoba i przy okazji od razu coś sprostuję. Opowiadanie jest poświęcone ONE DIRECTION, jeśli przez następnych kilka rozdziałów odniesiecie wrażenie że piszę o The Wanted to tak nie jest. Oni tylko dobrze współgrają z otoczeniem, a wybrałam ich bo nie darzą się sympatią z 1D.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

9 komentarzy:

  1. Rozdział miły do poczynania mimo że nic szczególnego się w nim nie dzieje, ale chce więcej ;)
    Fajnie, że wplątałaś w to opowiadanie The Wanted i tak sądzę, że fajnie by było, gdyby tak szybko nie zniknęli ;D
    Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam na ten rozdział i mnie nie zawiódł , bo po prostu mi się spodobał ;-)
    Dzięki temu , że wkręciłaś w to The Wanted może być naprawdę ciekawie .
    Zastanawia mnie z kim z One Direction zeswatasz Rose .

    zycie-bogatych-i-rozpieszczonych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. super.. Genialnie piszesz...

    zapraszam na mojego bloga :*
    http://alexis-opowiada.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm...
    A więc jestem ciekawa co napiszesz dalej?!:-)
    Pewnie niedługo 1D spotka się z TW
    I potem... Nie nie wiem co potem xdxd
    Bardzo fajny rozdział :**
    Łatwo się go czyta i nim jesteś dalej, tym bardziej chcesz więcej *-*
    Czekam na nexta ;)

    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Uhuuhuhu The Wanted hihih xd Będzie ciekawie czekam nn :*

    http://parade-of-lights.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny! :D
    Nie lubię The Wandet, ale nie zmienia to faktu że rozdział jest po prostu boski! :D
    Masz talent, którego nie możesz zmarnować... :D
    czekam na nn ;*

    zapraszam : http://wake-up-your-love.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Podpisuje się pod poprzednimi komentarzami !
    . Czekam z niecierpliwością na next :-)

    Wpadnij do mnie :-)
    http://loveonlyyou123.blogspot.com/
    - Jede ma 18 lat i jest uważana za wredną sukę .Kocha pomagać ludziom co robi w programie ,, Dom nie do poznania"
    ( LOUIS )

    OdpowiedzUsuń
  8. Cuddneeeeeee *__*
    Zaciekawiłaś mnie tym opowiadaniem... ;>
    Już się kolejnego nie mogę doczekać ;)
    Pozdrawiam Bella♥

    Zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń