Followers

piątek, 19 lipca 2013

Eyes Of Rose 4


Po raz pierwszy od mojego przyjazdu z czegoś się ucieszyłam. Spotkanie z Nathan'em miało w moich oczach cudowną wizję. W nocy długo leżałam poddenerwowana i nawet  moim myślą deszcz za oknem nie przeszkadzał. Jednak jedno nie dawało mi spokoju. Nie wiedziałam czy wypada mi zapytać Nathan'a o zespół One Direction, nie chcę żeby się wkurzał, ale cały czas chciałam się dowiedzieć o co tak naprawdę im poszło. Może znajomości David'a pomogą?
Z samego rana, po zjedzeniu  obfitego śniadania - Ritta nie darowała mi wczorajszej kolacji - zajęłam się od razu powtarzaniem materiału. Umiałam go już dość, żeby zdać z wysokim poziomem, ale na siłę próbowałam słuchać Stephanie, by nie myśleć już o wieczorze i o tym jak wyjdę z domu...
-Rose, słuchasz? - Steph zauważyła moje rozkojarzenie.
-Taak.
-To powtórz co to jest weto.
-Zinstytucjonowana forma sprzeciwu, kompetencja organu państwowego do niedopuszczenia wejścia w życie ustawy lub innego aktu prawnego - wyrecytowałam z pamięci monotonnym głosem.
Spojrzała na mnie z uniesionym czołem jakby próbowała odczytać co mi jest, ale spuściłam wzrok bo na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
Powtórzyłam już prawie wszystko, od załamania światła, przez komórki miękiszowe aż do zakończenia drugiej wojny światowej.
David przy śniadaniu objecał, że do pracy idzie zaledwie na kilka godzin, bo musi zająć się moim przyjęciem. Cały czas zerkałam nerwowo na drzwi, musiałam się spytać o One Direction!
Gdy Stephanie oznajmiła że już koniec jak na jeden dzień, usiadłam przy fortepianie. To trochę żałosne, że uwielbiam grać, a przy ojcu nie mogę - moi rodzice nie popierali nigdy niczego co jest związane z muzyką, dla nich to strata czasu (i pieniędzy).
Sama nie wiedziałam co tworzę, palce same delikatnie uderzały o klawisze, tworząc powolną melodię. Mimowolnie zamknęłam oczy rozkoszując się ciszą panującą w domu, aż....W zamku drzwi coś zachrobotało. Poderwałam się do góry najszybciej jak mogłam i podbiegłam do kanapy, by w ostatniej chwili na niej usiąść.
-Hej Rose, grałaś? - zapytał David, gdy wszedł do domu i usiadł obok mnie.
-Nie, to pewnie z dworu. I co z przyjęciem? - szybko zmieniłam temat.
-Wszystko prawie gotowe. Przemyślałem zaproszenie The Wanted na twoje urodziny i sądze że to dobry pomysł. Zaśpiewając ci JEDNĄ piosenkę.
-Dobrze, dziękuję.
-A dzisiaj o 19.00 potwierdzisz wygląd tortu.
-CO!? - krzyknęłam.
-Coś się stało? Tylko potwierdzisz wygląd tortu, nic wielkiego... Rose nic ci nie jest? Blado wyglądasz.
-Nie, wszystko dobrze. Pójdę do siebie.
-Dobrze, może powiedzieć Mariettcie żeby ci przyniosła herbatę?
-Nie trzeba.
Lekko oszołomiona wspięłam się po schodach do pokoju. Od razu położyłam się na łóżku i zaczęłam intensywnie myśleć..
Skoro o 19.00 mam być w domu to nie mogę pójść na spotkanie z Nathan'em! Przecież nie będę w dwóch miejscach na raz. Będę musiała coś wymyślić, przecież na pewno jest jakieś rozwiązanie tego problemu.
Nie wiedziałam ile czasu minęło, ale szybko się podniosłam i sięgnęłam po laptopa, uprzednio sprawdzając czy drzwi są zamknięte. Teraz już cały czas miałam wyłączony głos w urządzeniu, więc nic nie mogło mnie wydać.
Skoro ojciec nie mógł mi powiedzieć nic o One Direction, postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce, choć powinnam zrobić to już dawno. Wpisałam nazwę w wyszukiwarkę, od razu pojawiło się mnóstwo tematów: perfumy One Direction, premiera filmu One Direction, nowa trasa koncertowa One Direction. Postanowiłam wejść w zakładkę 'grafika'. Ukazała mi się piątka, zabójczo przystojnych chłopaków. Powiększyłam jedno ze zdjęć, na widok chłopaka z zielonymi oczami i lekko kręconymi włosami zrobiło mi się gorąco. Nigdy nie poznałam tego uczucia, więc nie miałam pojęcia czym ono było.
Postanowiłam zobaczyć jak się nazywa. Zayn Malik, Niall Horan, Louis Tomlinson,Liam Payne i ... Harry Styles! Teraz wpisałam jego imię i nazwisko. Od razu patrząc na najnowsze zdjęcia poczułam okłucie zawodu. Pod jedną z fotografi pisało że Styles spotyka się z nijaką Karą Marshall. Uczucie w środku wygasło, ale zaraz! Zamknęłam laptopa, bo przecież to nie mogło tak być. Za kilka godzin umówiłam się z Nathan'em, tym chłopakiem którego znałam i muszę się przyznać przed samą sobą, na pewno nie był mi obojętny. Usilnie wyobraziłam sobie kawałek z naszego dzisiejszego spotkania i tym także zapomniałam o chłopaku z One Direction.
Przez jedne z trzech drzwi w moim pokoju weszłam do garderoby. Zaczęłam przeglądać ubrania, przechodząc z jednego rzędu do drugiego. Wreszcie wyciągnęłam białą sukienkę. Następnie dobrałam czarne, masywne buty na wysokim obcasie oraz czarną torebkę. Tak naprawdę nie byłam pewna, czy Nathan zaprosił mnie na pierwszą w moim życiu randkę, czy na zwyczajne spotkanie, dlatego nie mogłam być przesadnie wystrojona.
Sukienkę wraz z dodatkami położyłam na fotelu w moim pokoju, a chwilę po tym usłyszłam wołanie David'a żebym zeszła na dół.
Pośpiesznie wyszłam z pokoju, by nie wchodził do mnie. Stał na schodach i czekał na mnie.
-Przykro mi, ale tort przyjedzie za chwilę, więc musisz zejść.
Ucieszyłam się strasznie, ale nie dałam tego po sobie poznać. Przygryzłam nerwowo wargę, by się szeroko nie uśmiechnąć i zeszłam za nim, do salonu, którego jeszcze podczas mojego pobytu nie odwiedziłam. Był to chyba najmniejszy pokój w całym domu, jednakże zajmował powierzchę przeciętnego pomieszczenia w innych domach, co widziałam niekiedy na filmach.
Usiadłam na pufie w czarno-białe pasy, a David na czarnej skórzanej kanapie. Chwilę mi się przyglądał, ale gdy zobaczył, że i mój wzrok spoczywa na nim, przeniósł go na nierozpalony kominek. Właśnie to miałam po tacie, wolałam siedzieć cicho, niż niepotrzebnie gadać o tym co mi ślina na język przyniesie.
-Jak ci się podoba w Londynie? - zapytał po jakimś czasie, gdy cisza była męcząca, a ja nerwowo wpatrywałam się na zegarek na nadgarstku.
-Jest bardzo... urokliwie i nawet pogoda zeczęła się polepszać.
-Tak, na twoje urodziny będzie ładnie - odpowiedział uśmiechając się.
Więcej już nic nie dodał, bo nawet nie miał kiedy. Po kilkudziesięciu sekundach, Robert przyprowadził dość wysoką blond kobietę w podeszłym wieku. David powitał ją ochoczo, a ona przeprosiła go kilkakrotnie za zmianę godziny.
Miałam już się odezwać że nie trzeba przepraszam i wręcz ja powinnam jej podziękować, ale powstrzymałam się, bo nie potrzebnie bym się wydała.
Przeszliśmy do korytarza, gdzie na dość dużym wózku z kółkami, stał zapewne wysoki tort. Kobieta podeszła do niego i zdjęłam pokrywę. Od razu humor mi zrzedł.
Tort bym okropny... to znacz ucieszyłabym się jakbym miała 5 lat!
-Chyba sobie ze mnie kpisz?! - skierowałam to niezbyt miłe zdanie do ojca.
-Nie podoba ci się? - zakłopotał się.
-Zamek? Kareta z koniami? Kończę 18 lat, a nie 8! Nie chcę tego.
-Czy nie dałoby się go jakoś przerobić? - zwrócił się do kobiety.
-Można, ale skoro się nie podoba, może wrócę jutro w południe by pokazać nowe wzory?
-Dobrze, dziękuję bardzo i przepraszam, nie wiedziałem...
-Ugghhh...Jak zawsze - przerwałam mu i skierowałam się do schodów.
Nie dosłyszałam ich dalszej rozmowy, bo byłam po prostu zła. Jak mógł tak nawalić? Przecież tort jest niemal najważniejszy, a ja nie pragnęłam świeczek w kształcie wież zamku.
Zanim weszłam do pokoju, dogoniła mnie Stephanie.
-Nie idz, kolacja zaraz będzie.
-Przepraszam, idę spać, źle się czuję - wpadłam na ten pomysł w ostatniej sekundzie.
-Przynieść ci coś, albo zostać z tobą?
-Nie, tylko nie przeszkadzajcie mi. Zamykam pokój, bo chcę mieć spokój.
Kiwnęła głową, a ja szybko schowałam się za drzwiami. Nie mogłam uwierzyć że to wszystko tak łatwo mi pójdzie. Teraz już mogłam śmiało iść na spotkanie z Nathan'em.
Spojrzałam na zegarek. Z tego wszystkiego przestałam kontrolować czas, była już 6.15 wieczorem. Pośpiesznie usadowiłam się przed lustrem. Zrobiłam delikatny makijaż jak zawsze, tylko oczy. Włosy przeczesałam szczotką, pozostawiając je jak zawsze. I ubrałam się w to co przygotowałam wcześniej.
Teraz byłam jakieś 10 cm wyższa i modliłam się żeby Nathan nie okazał się teraz niższy. Oceniłam swój wygląd w lustrze na 10/10 i szeroko się uśmiechnęłam. Sukienka Burberry prezentowała się świetnie.
Teraz pozostała tylko kwestia wyjścia z domu. David jest pewnie z Robertem w biurze, a Ritta w kuchni, ale Steph mogła być wszędzie. Po cichu zeszłam po schodach i otwarłam najwolniej jak mogłam drzwi prowadzące do ogrodu, przez które wczoraj wprowadziłam Nath'a. Gdy je zamykałam, przez szkło zobaczyłam Stephanie idącą do salonu. Szybko przebiegłam przez trawnik do furtki, by mnie nie zobaczyła.
Dopiero kilkanaście metrów od domu odetchnęłam z satysfakcją.
David mieszka w centrum Londynu dlatego dojście do Big Ben'a zajęło mi 5 minut, lecz i tak byłam po czasie. Miałam wielką nadzieję że sobie nie poszedł bo kazałam mu czekać.
Jednak zbliżając się do wyznaczonego miejsca i przepychając się przez tłum, zobaczyłam jego twarz. Następne kilka kroków wręcz pobiegłam, nie mogłam się doczekać spojrzenia w jego oczy i tego uśmiechu na mój widok.
-Już myślałem że nie udało ci się wymknąć z domu - pokazał śliczne zęby i mocno mnie przytulił, czego się wcale nie spodziewałam.
Gdy mnie wypuścił z ramion spojrzał na mnie rozbawiony.
-Zrobiłem coś nie tak?
-Nie, wręcz przeciwnie - teraz ja się uśmiechnęłam co znów odwzajemnił.
Niebo zaczęło ciemnieć. A ja z każdą minutą zaczęłam potwierdzać moją hipotezę że jednak jest to randka. Na początku objął mnie ramieniem i rozmawiając cały czas spacerowaliśmy po parku. Czułam się przy nim tak swobodnie, dlatego cały czas się uśmiechałam, albo parskałam śmiechem, co uznał za 'urocze'.
Po jakiejś godzinie, zabrał mnie do restauracji, eksklusywnej do jakich byłam przyzwyczajona. Zamówiłam Raviolli z grzybami, a on przyglądając się mi tajemniczo poprosił o to samo. Mało się do siebie odzywaliśmy, gdyż z każdej strony ludzie nadstawiali uszy by móc nad podsłuchać. Tak jakby czytaliśmy sobie w myślach, bo skończyliśmy szybko, by móc wyjść i porozmawiać bez tylu par oczu na sobie.
Okazało się że niedaleko miał samochód. Zaoferował że mnie podwiezie, choć według mnie było to niepotrzebne.
-Jest ciemno, nie chcę mieć cię na sumieniu gdy ktoś cię napadnię - wytłumaczył i kilka minut później byliśmy na drodze wiodącej do domu ojca.
-Zatrzymaj się tu - zarządałam, by nie jechał prosto pod bramę, bo mogliby się zorientować że nie byłam w pokoju, tylko na randce, a David pewnie by postawił ochroniarzy przy drzwiach do mojego pokoju.
-Dziękuję za miły wieczór - szepnęłam gdy zatrzymał się. Nie wiedziałam czemu zciszyłam głos.
Kiwnął głową i lekko się do mnie przybliżył. Ogarnęła mnie panika.
-To ja już pójdę - odwróciłam głowę i otworzyłam drzwi.
-Zadzwonię - zdąrzył odpowiedzieć, a ja zobaczyłam na jego twarzy coś podobnego do rozczarowania.
Weszłam na parcelę i przemknęłam przez trawnik. Zerknęłam przez szklane drzwi czy mogę wejść. Niestety siedział w pokoju David i Robert. Na moje nieszczęście asystent ojca zobaczył mnie i wytrzeszczył oczy. Pokiwałam przecząco głową, co miało oznaczać żeby nie mówił nic i wycofałam się.
Jedyna opcja jaka mi pozostała, to wejście po pnących roślinach które wiły się po drabince zamocowanej na balkonie do mojego pokoju.
'I tak jakby ten dzień był najcudowniejszy w mojej egzystencji [...]'

--------------------------------

Może rozdział wesoły, ale mi tak nie jest. Zastanawiam się nad skończeniem poprzedniego bloga i koniec z pisaniem (chwilowo). Idę do liceum i nie będę miała pewnie czasu i możliwe ochoty po całym tygodniu na pisanie. Do tego w czerwcu zepsuł mi się laptop i teraz przyszedł mi nowy notebook który jest do niczego. Ma system android, więc... sami wiecie, ehhhh. Nie wiem, jeszcze się zastanowię.


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

10 komentarzy:

  1. Wow ;O
    Rozdział fajny ;)
    Tort nieco śmieszny xD
    Randka z Nathanem *.*
    I na sam koniec to wejście przez pnące rośliny na balkon xD hahaha :)
    Naprawdę świetny rozdział i czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda ze tak mało jest o 1d ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to dopiero początek, już w niedługo będzie ich pełno :))

      Usuń
  3. Niemogę się doczekać następnego Cudny *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Extra !
    Czekam na następny , tylko mało z 1D jest :P
    A ten tort <3 <3 <3
    I Nathan <3 <3 <3
    Cudne *.*

    Zapraszam do mnie : http://beyourself6969.blogspot.com/
    +Obserwuję :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne opowiadanie :D
    Harry jak zwykle powala wszystkich na kolana tymi swoimi szekszi loczkami
    Genialny rozdział
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na rozdział 10 http://i-will-give-you-everything.blogspot.com

      Usuń
  6. Uwielbiam ostatnie zdanie! *__*
    Podoba mi sie ten rozdział.
    Pozdrawiam Bella♥

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. SUPER! ŚWIETNIE PISZESZ!!!!
    Szkoda, że chcesz zakończyć pisanie na jakiś czas :/
    Akcja dopiero się rozkręca ;)
    Tu TW, a i 1D może być ciekawie *.*

    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com--> zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  8. Oglądasz Violette ? Hahah bo to jest bardzo podobne do tego serialu.

    OdpowiedzUsuń